Majówka to okres wyjazdów, pikników i początek intensywnych prac ogrodniczych. A my zapadliśmy na grypopodobną chorobę i większość tego fajnego czasu spędziliśmy w domu.
Ale farmę odwiedziliśmy, nie dałoby się inaczej żyć po prostu. Na zdjęciu krzew pigwowca japońskiego, który był z wielkim mozołem przesadzany rok temu. I udało się, pięknie zakwitł, jest duża szansa na wiele owoców ;)
Zakwitła magnolia, posadzona w zeszłym roku. Ale kwiaty pojawiły się tylko w górnej części drzewka. Czy ktoś wie, dlaczego?
Wokół farmy zakwitły mniszki lekarskie w sadach. Przypominamy, że mniszek lekarski to nie to samo co mlecz ;)
Rozpoczęliśmy sadzenie warzyw. Na zdjęciu sałata dębowa, która rośnie w skrzyni razem z ziemniakami. Zakładamy, że zanim ziemniaki wyrosną i zaczną zacieniać glebę, sałata zostanie skonsumowana ;)
Trzcinowe rurki dla pszczół murarek zostały pocięte i popakowane w pęczki.
Domek z rurkami wrócił na miejsce pod wielką sosną. Kokony z pszczołami tym razem znalazły się w butelce. Butelka stanowi ochronę przed ptakami - ptakom trudno wyżerać kokony z butelki.
I pszczoły od razu przystąpiły do pracy...
Na farmie pojawił się drugi, nowy domek dla murarek i innych owadów.
Dostaliśmy solidną porcję obornika, do naszego ogródka. Ale... dostawa była nie tam gdzie potrzeba. Przewieźliśmy 18 taczek gnoju w trudzie i znoju ;)
A wszystkiemu przyglądał się bażant !!