Po upalnym tygodniu przyszła zimna i deszczowa sobota. Nad Wisłą wiało jak w kieleckim...
Nieznane zwierzę przekopało się pod ogrodzeniem naszej farmy. Ciekawe jest to, że kopało po naszej, wewnętrznej stronie ogrodzenia. I musiało mieć sporo siły, bo odsunęło solidną belkę.
Może był to amator pięknie dojrzewającej papryki?
Sztywny Pal Azji. A Wam z czym się kojarzy? ;)
W pobliżu bramy od strony Wisły znaleźliśmy sporo odchodów jakiegoś zwierzęcia. Początkowo myśleliśmy, że to kupa łosia. Jednak wujek Google sugerował, że to odchody... żubra. Albo dzika. Jedno i drugie jest chyba niemożliwe. Żubry raczej nie pasą się w pojedynkę nad Wisłą. A dzik musiałby być gigantem, długość odchodów na zdjęciu to 35 cm. Kto zna się na kupach ?
W niedzielę pojechaliśmy do przystani. Nadal padało. I pływać się nie chciało.
I na koniec chwalimy się : na parapecie zakwitł kaktus ;)