Pod koniec września nadeszły ulewy. Lało jak z cebra. Nagle poziom wody w Wiśle zaczął się podnosić i wielkie piaszczyste wyspy zaczęły znikać.
Widoki na łąkach nadal słabe. Nawet Fred to olewa...
A to już droga "nad polami". Typowa, gliniasta i pełna wody mazowiecka wiejska droga. Tą drogą wybraliśmy się na zbiór kukurydzianych kolb - do zimowego karmienia bażantów.
Kilka dni wcześniej kukurydza została skoszona i przerobiona na kiszonkę. Na polach zostało trochę kolb, które okoliczni mieszkańcy pracowicie pozbierali. Dla nas pozostało niewiele ;)
Ale... trochę nazbieraliśmy. Na kilka karmień wystarczy ;)
Tuż przed porą deszczową udało się zakończyć operację okrywania MM. Stoi pod plandeką suchutka i czeka do wiosny.
Tuż po nadejściu pory deszczowej uchyliliśmy dach budy, w której zamieszkały owady. I... narażone na deszcz i chłód zniknęły ze swoim gniazdem. Jak to zrobiły???
Wieści z ogródka są takie : cukinie nadal rosną.
Kabaczki też rosną ;)
Uwaga, uwaga. Dojrzały arbuzy. I zostały zjedzone ;)
Pamiętacie zbiór pigwowca? Niektóre okazy były całkiem spore.
Owoce pigwowca zostały pokrojone i oczyszczone z pestek ( pestki suszymy i posiejemy wiosną do doniczek )
Pokrojone na małe cząstki owoce pigwowca zasypaliśmy cukrem i rozpoczęła się produkcja syropu. W dwóch czterolitrowych słojach.
A to finał. Syrop w butelkach. Przechowujemy go w lodówce dla bezpieczeństwa - nie był pasteryzowany, żeby nie tracić witaminy C, i w temperaturze pokojowej może się rozpocząć fermentacja...
Na koniec zagadka - co to jest?
I druga zagadka - co to jest?
Rzodkiewka i śliwki?
OdpowiedzUsuńRzodkiewka - tak, bingo.
OdpowiedzUsuńŚliwki też odgadnięte - ale... co się dzieje z tymi śliwkami?
Są przetwarzane na powidła śliwkowe.
OdpowiedzUsuńW nagrodę dostajesz słoik z pysznymi powidłami ;);)
OdpowiedzUsuń