Stało się ! W ostatni zimowy weekend nocowaliśmy na farmie. Temperatura w nocy spadła do -7C, ale daliśmy radę. Pożegnaliśmy zimę.
Na foto zachód słońca nad Wisłą w ostatnim dniu zimy.
Dla porównania pokazujemy też zachód słońca nad Wisłą w pierwszy dzień wiosny ;)
Na wodzie pojawiły się pierwsze pychówki.
W dzień zrobiło się tak ciepło, że postanowiliśmy wydłubać kokony pszczół murarek z domków/rurek i przenieść je do lodówki. Muszą poczekać jeszcze na prawdziwą wiosnę w chłodzie, bo zbyt wczesne wyloty spowodują śmierć głodową pszczół. Nie ma jeszcze kwiatów...
Kokony pracowicie wydłubywała Aga, i napotkała taki oto przypadek: pszczoły zaczęły już się wygryzać !
Na ciepło czekają aleje wierzb w naszej wiosce. Mają pączki, które za chwilę eksplodują liśćmi.
Wierzby to pozostałości po holenderskich osadnikach, którzy kolonizowali nadwiślańskie mokradła od XVII w. Czy wiecie, w jakim celu holenderscy osadnicy sadzili wierzby?
W naszym ogródku pięknie wyrósł ozimy czosnek. Mamy jednak kłopot z nieznośnym kotem, który załatwia potrzeby fizjologiczne w skrzyni, w której rośnie czosnek. Nie pomogło ustawienie na tacy odchodów tygrysa - w ogóle się nie przestraszył wielkiego kota i dalej "rozrabiał" w skrzyni.
Na ten tydzień skrzynię zabezpieczyliśmy siatką. Zobaczymy, czy będzie to bariera dla kota.
W ciepły, słoneczny dzień, Fred, a właściwie jego futro, zostało kompleksowo wyczesane.
Tak to Fredzia rozleniwiło, że nawet posiłek spożywał na leżąco ;)
Rankiem w niedzielę pojawił się na farmie nowy piesek. Młody jest jeszcze i niestety nieznany w wiosce. Nie ma właściciela, nie wiadomo skąd przywędrował. Szukamy dla niego domu.