Na starorzeczach znowu pojawił się lód.
Jak co roku wypalane są nadwiślańskie łąki. Giną w ogniu drobne zwierzęta, a bażanty muszą uciekać ze swych kryjówek na tereny wolne od ognia. A tam może być niebezpiecznie: psy, myśliwi etc...
Po kilku ciepłych dniach pojawiły się liście tulipanów.
I pąki bzów ;)
Gałęzie i drobne krzaczki wycięte w zeszłym tygodniu zmieliliśmy w młynku elektrycznym.
W trakcie rozbiórki drewnianego magazynku ( to jeszcze pozostałość po poprzednim właścicielu farmy ) znaleźliśmy uszkodzone domki szerszeni. I myszkę, która przerażona uciekła i nie udało się zrobić jej zdjęcia. Myszka pod podłogą w magazynku miała przytulną i dobrze zaprowiantowaną norkę ;)
Na co czekają wróbelki ?
Weekend w zapowiedziach meteorologów miał być słoneczny i ciepły. I taki był na południu Polski. U nas na Mazowszu było raczej mgliście i umiarkowanie ciepło. Ale w powietrzu czuć już wiosnę.
Przybywa wody w Wiśle. Betonowe płyty slipu podmywane są przez coraz szybciej płynącą wodę.
Na farmie pojawiły się pierwsze zielone !!! rośliny. Na zdjęciu truskawka.
W jednej z donic wyrasta ... no właśnie, nie pamiętamy, co tam wsadziliśmy ;)
Drewno przygotowane do palenia ognisk w sezonie letnim. Damy popalić ;)
Odnaleźliśmy kilka skorupek z orzeszków ziemnych. Wygląda na to, że orzeszki były konsumowane w pobliżu miejsca wystawienia. I zjadły je raczej ptaki a nie wiewiórki...
Na koniec zagadka: co to jest?
Pomimo kilkudniowego ocieplenia starorzecza nadal pokryte są lodem. Wytrzymałość takiego "ciepłego" lodu jest niewielka, nawet Bandito wyczuwa niebezpieczeństwo i na lód nie wchodzi.
W trakcie spaceru spotkaliśmy świeże ślady działalności bobrów.
Korzystając z dobrej pogody bobry prowadzą wycinkę na brzegu. Następnie wciągają świeże gałęzie do podwodnych spiżarni.
Niestety, nie wszyscy lubią zwierzęta. Znaleźliśmy martwego bobra z widocznymi dziurami w ciele, najprawdopodobniej po pociskach.
A na farmie wiosna ;) Widoczne są już pąki na krzaczkach borówki amerykańskiej.
W donicach wychodzą z ziemi pędy tulipanów i szafirków.
Wieczorne ognisko pod czujnym okiem Bolka ;) ( pilnuje ognia w lewym górnym rogu )
Przyszło chwilowe ocieplenie, w dzień do +8 C. W słońcu było jeszcze cieplej !!!
Zima jeszcze się nie skończyła a slip już jest poważnie uszkodzony. Jeśli potwierdzą się prognozy mówiące o wiosennej powodzi to nie będzie co naprawiać.
Na nadwiślańskich łąkach roztopił się śnieg i lód. Woda nie wsiąka, bo grunt nadal jest zamarznięty. I robi się wielkie błoto ;).
Na farmie jest podobnie - woda nie wsiąka w zamarznięty grunt. Ale zamiast błota robią się jeziora... bez kaloszy nie ma ruchu ;)
Niestety, w pobliżu karmnika znaleźliśmy takie oto pozostałości bażanciej kury. Czy to ślady po uczcie żbika, którego ślady na śniegu widzieliśmy 2 tygodnie temu?
Lody ;)
Orzeszki pozostawione w zeszłym tygodniu zostały skonsumowane. Śladowa ilość skorupek świadczy chyba o tym, że wiewiórki zabierały orzeszki w całości do swoich kryjówek.
A u Babci świąteczna choinka wypuściła młode pędy !