środa, 9 września 2020

Urlop, którego nie było

 


Na przełomie sierpnia i września planowaliśmy krótki urlop. Miała to być objazdowa wycieczka z przyczepą do Lublina i na Roztocze lub ... na Pomorze Zachodnie - od Koszalina do Świnoujścia. Nic z tego nie wyszło, trzeba było jednak zostać w pracy. Ale z noclegów w przyczepie, przez cały tydzień, nie zrezygnowaliśmy. Nocleg w przyczepie i praca w Warszawie - całkiem fajnie to wyszło.

Na zdjęciu Wisła widziana z łąki polecanej na biwaki. Uwaga - póki co biwakowicze nie pozostawiają śmieci ;)




Odwiedziliśmy naszą przystań na Mazurach i przywieźliśmy MM. Teraz się suszy i czeka na plandekę ;)



A tymczasem na farmie pojawiły się nowe podkopy pod ogrodzeniem. Okoliczne psy postanowiły napastować Bolka. Przeciskały się pod ogrodzeniem, tracąc przy tym sporo sierści. Po dwóch nocach uszczelniania ( bo tylko w nocy przychodziły i awanturowały się, nie dając spać) udało się nam zabarykadować na własnym terenie. I trzecia noc była już cicha... 





 

Pięknie owocują jeżyny, które jak uważni czytelnicy wiedzą, pozostały po poprzednich właścicielach ( musieliśmy jednak dwa lata odbudowywać krzewy, bo bez opieki zdziczały )



W jednym czasie zaczęły dojrzewać wszystkie pomidory. I są naprawdę wielkie :) Krzaki, pomimo podpórek, wyginają się pod ciężarem owoców.




Nadal zbieramy ogórki  ;)




Część ogórków jest konsumowana bezpośrednio po zbiorze a druga część trafia do słoików. Do kiszenia używamy składników z naszej farmy - kopru, chrzanu i czosnku. Sól jest z Włodawy.



Na koniec zagadka dla żeglarzy.
Gdzie przesiaduje stado kaczek pokazane na zdjęciu ? ;)









2 komentarze: