Mgła nad Wisłą. Ledwo widoczny drugi brzeg.
Droga jak z filmu z duchami.
Wypuszczenie na wolność drobnych zwierząt wodnych, które brały udział w eksperymentach fizycznych.
Bobry pracują. Przewracają duże drzewa a następnie odcinają od pni cienkie gałęzie i zaciągają do spiżarni.
Drobne drzewka są przewracane i w całości wciągane do podwodnej kryjówki.
W supermarkecie Lidl kupiliśmy taki oto karmnik dla sikorek. Za tydzień sprawdzimy, czy odpowiada ptakom ;)
Niestety, nie spotkaliśmy pieska Bolka. Trochę się o niego martwimy. Dla poprawy nastroju umieszczamy zdjęcie Bolka w budzie z poprzedniego tygodnia.
Foto by AGS.
G
łówna alejka w Lasku Bielańskim. Pusto i cicho.
Najstarsze drzewa w lasku mają ponad 200 lat.
W Lasku Bielańskim mieszka wiele dzikich zwierząt. Wyznaczone są specjalne strefy, przez które nie przebiegają alejki.
Czy na znaku zakazu nie powinna znajdować się sylwetka człowieka?
Powalone drzewa pozostają w lesie na zawsze. I kornik lasu nie zniszczył.
Foto dedykowane Szyszce i kolegom ;)
Zaczyna padać śnieg. Słońce ledwo widoczne zza wielkich śnieżnych płatków.
Bobry zrobiły sobie spiżarnię w Małym Starorzeczu. Jasne, ogryzione gałęzie to świadectwo podjadania w czasie pracy ;)
Na skraju wielkiego pola z kukurydzą myśliwi ustawili karmnik dla bażantów. I obok ambonę, żeby łatwo strzelać do głodnych ptaków zmierzających karmnika.
W naszym karmniku bażanty posilają się bezpiecznie. Rozgrzebują trawę w poszukiwaniu rozsypanych resztek karmy.
Wiadomo kiedy, wiadomo gdzie.
Światełko do nieba.
Ostoja łosia przyprószona śniegiem, ale jeszcze nie zamarzła.
Powoli zamarza Małe Starorzecze.
Duże Starorzecze jest już pod lodem.
Lód jest na tyle gruby, że zaprzyjaźniony z nami bezpański piesek swobodnie biega po lodzie.
A to zamarznięte Morskie Oko.
Bezpański piesek pomieszkuje w podarowanej budzie.
Inne pieski też chciałyby się ogrzać. Tylko rozmiar psa mało pasujący.
Zimą oglądamy takie zachody słońca.
Pogoda na początku stycznia była wiosenna. Łabędzie pływały po swoim starorzeczu.
Ta kupka patyków wymieszana z błotem to naprawiony przez bobry otwór wentylacyjny do ich kryjówki. Kilka dni wcześniej jakieś drapieżniki próbowały dostać się do mieszkania bobrów rozgrzebując "komin". Nie udało się, a po kilku dniach bobry wszystko pięknie naprawiły.
Wypróbowaliśmy nowy hamak. Dwuosobowy ! To prezent od Św. Mikołaja ;)
Ogrzewaliśmy się w trakcie spalania gałęzi w beczce. Przy okazji piekliśmy kiełbaski.
Zachód słońca nad Wisłą.