W tych zaroślach bażanty miały gniazda. Ciekawe, czy młode były na tyle podrośnięte, że udało im się uciec przed wodą?
A tu była droga, którą spacerowaliśmy w kierunku Wisły.
Widok na Wisłę "właściwą". Pychówki przy normalnym poziomie wody znajdowałyby się około 3 m niżej, pod skarpą na której rosną drzewa ;)
Kłusownicy rozciągnęli swe sieci...
A przy naszej bramie od strony Wisły ruch jak w Mazurskich kanałach.
Nareszcie. MM bez plandeki, przygotowania do wyjazdu na szerokie, mazurskie wody rozpoczęte !
Coś się rozpoczyna i coś się kończy. Aga i Krzyś kończą rozbiórkę ostatniego kawałka ogrodzenia, które dzieliło farmę. Przypominamy, że farma składa się z czterech różnych działek, które wcześniej były rozdzielone ogrodzeniami. I ważne info - tydzień temu dużo siły i dobrego humoru wniósł do tej pracy gość specjalny, Mikołaj. Pozdrawiamy.
I nadal chwalimy się sałatami. Pięknie rosną i co tydzień oddają nam wiele liści, oczywiście zrywanych tylko od dołu ;)
Niestety, całkowicie poległ zbiornik na wodę, który przyjechał z dalekiego Kampinosu. Jak to wyprostować ??
Na koniec łatwa zagadka: jak nazywają się te kwiaty?
Lilie.
OdpowiedzUsuńTak. I pytanie dodatkowe ;) - nazwa potoczna, lokalna, wiejska ?
OdpowiedzUsuń